Weszłam kiedyś w rzepak.
Musiałam. Tak pięknie się uśmiechał każdego poranka, gdy mijałam go w drodze do
pracy, że w końcu uległam. Weszłam prosto w błoto, w nowych butach (super
wyglądały z sukienką, to nic, że nie było ich nawet widać na zdjęciach☺). Powąchałam ten
pięknie wyglądający z daleka rzepak – nie popełniajcie mojego błędu, on nie
pachnie (choć moment „wąchania” może wyjść efektownie na zdjęciach☺). Weszłam w rzepak i w myślach modliłam się,
żeby pszczoły były dla mnie łaskawe i pozwoliły mi z niego wyjść cało.
Zrobiłam zdjęcia, kilka całkiem
przyzwoitych, zostawiłam je na dysku na czas, gdy przyjdzie mi do głowy myśl,
którą będę mogła pokolorować tymi obrazkami.
Myśl przyszła, nie raz, nie dwa i
teraz ona czeka na dysku, aż przyjdzie czas, gdy się tu pojawi.
Dziś przyszedł dzień na te
zdjęcia, bez specjalnej myśli. W kalendarzu jest wiosna, za oknem trochę zima,
a w serduchach jakiś takich strach, szok, niedowierzanie, zupełnie dalekie od
wiosny...
Weszłam kiedyś w rzepak, prosto w
błoto, w nowych butach, wąchając jego bezwonne kwiaty i omijając pszczoły w
komiczny sposób. I dzisiaj… mam nadzieję, że za kilka tygodni, znów on
podstępnie mnie zwabi w swoje sidła, wejdę w to pole, będę topić się w błocie,
wąchać bezwonne kwiaty i łapać dobre kadry, a później pójdziemy z Przyjaciółmi na
kawę i ciacho, które spalimy na wieczornym spacerze – RAZEM.
Buziaki!
1 komentarze
Jak slicznie! I paznokcie jakie ladne
OdpowiedzUsuńDziękuję za pozostawienie po sobie śladu! :)