Witam!
Dzisiaj kolejna dawka kosmetycznych informacji. Pierwszy wpis z recenzją pudru ryżowego i bambusowego marki PAESE znajdziecie TUTAJ. Tym razem trochę treści i mała 'wizualizacja'.
Krok pierwszy - baza, a właściwie hydrobaza. Przede wszystkim odpowiednio nawilża skórę, co w moim przypadku jest najistotniejsze. Hydrobase uder make-up marki PAESE to baza nawilżająco-pielęgnująca i te właściwości spełnia bez zarzutów. Prócz tego wzmacnia, regeneruję skórę oraz przedłuża trwałość makijażu. Jest bogata w witaminy, składniki aktywne oraz peptydy. Delikatnie koi, odżywia i uzupełnia braki wody w skórze, jednocześnie przygotowując ją do makijażu. Ma działanie przeciwzapalne, nie uczula oraz hamuje proces starzenia się skóry. Zawiera wyjątkowe składniki odbijające światło. Dodatkowo niweluje drobne linie oraz niedoskonałości, dzięki czemu skóra zyskuje subtelny blask oraz odzyskuje jędrność i gładkość. Bardzo dobra konsystencja zapewnia bezproblemową aplikację oraz współgra z różnymi rodzajami podkładów. Jest to produkt naprawdę warty uwagi i myślę, że sprawdzi się równie dobrze przy każdym rodzaju skóry.
Krok drugi - podkład. Moim faworytem jest Long Cover 0,5 Ivory. Jest to jeden z nielicznych podkładów, które naprawdę spełniają moje oczekiwania, a trochę ich już przetestowałam. Po pierwsze świetnie kryje, ale jednocześnie nie zapycha porów. Bardzo dobrze się rozprowadza na skórze, nie podkreśla suchych skórek, wyrównuje koloryt oraz niweluje niedoskonałości. Jest przeznaczony do cery normalnej, suchej i wrażliwej i jak najbardziej się to sprawdza. Formuła podkładu jest bogata w witaminy A, C, E, D-panthenol oraz Masło Shea, dzięki czemu odżywia, nawilża i koi skórę. Dodatkowo prowitamina B5 łagodzi stany zapalne i podrażnienia, witaminy A,C,E, chronią skórę przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych, a Masło Shea przywraca skórze naturalną barierę lipidową. Podkład nie uczula, świetnie sprawdzi się dla skóry bardzo wrażliwej oraz jest naprawdę trwały.
Krok trzeci - konturowanie. Jest to element, do którego jestem już tak przyzwyczajona, że nie wychodzę z domu, bez chociaż minimalnego muśnięcia bronzerem. Od pewnego czasu używam Paletki do konturowania PAESE numer 5 z serii Artist. Tutaj gama kolorystyczna jest dość szeroka od odcieni zimnych, po ciepłe, więc każdy dopasuje idealny zestaw dla siebie. Świetnie sprawdza się zarówno przy makijażu codziennym, jak i na potrzeby sesji zdjęciowej.
Krok pierwszy - baza, a właściwie hydrobaza. Przede wszystkim odpowiednio nawilża skórę, co w moim przypadku jest najistotniejsze. Hydrobase uder make-up marki PAESE to baza nawilżająco-pielęgnująca i te właściwości spełnia bez zarzutów. Prócz tego wzmacnia, regeneruję skórę oraz przedłuża trwałość makijażu. Jest bogata w witaminy, składniki aktywne oraz peptydy. Delikatnie koi, odżywia i uzupełnia braki wody w skórze, jednocześnie przygotowując ją do makijażu. Ma działanie przeciwzapalne, nie uczula oraz hamuje proces starzenia się skóry. Zawiera wyjątkowe składniki odbijające światło. Dodatkowo niweluje drobne linie oraz niedoskonałości, dzięki czemu skóra zyskuje subtelny blask oraz odzyskuje jędrność i gładkość. Bardzo dobra konsystencja zapewnia bezproblemową aplikację oraz współgra z różnymi rodzajami podkładów. Jest to produkt naprawdę warty uwagi i myślę, że sprawdzi się równie dobrze przy każdym rodzaju skóry.
Krok drugi - podkład. Moim faworytem jest Long Cover 0,5 Ivory. Jest to jeden z nielicznych podkładów, które naprawdę spełniają moje oczekiwania, a trochę ich już przetestowałam. Po pierwsze świetnie kryje, ale jednocześnie nie zapycha porów. Bardzo dobrze się rozprowadza na skórze, nie podkreśla suchych skórek, wyrównuje koloryt oraz niweluje niedoskonałości. Jest przeznaczony do cery normalnej, suchej i wrażliwej i jak najbardziej się to sprawdza. Formuła podkładu jest bogata w witaminy A, C, E, D-panthenol oraz Masło Shea, dzięki czemu odżywia, nawilża i koi skórę. Dodatkowo prowitamina B5 łagodzi stany zapalne i podrażnienia, witaminy A,C,E, chronią skórę przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych, a Masło Shea przywraca skórze naturalną barierę lipidową. Podkład nie uczula, świetnie sprawdzi się dla skóry bardzo wrażliwej oraz jest naprawdę trwały.
Krok trzeci - konturowanie. Jest to element, do którego jestem już tak przyzwyczajona, że nie wychodzę z domu, bez chociaż minimalnego muśnięcia bronzerem. Od pewnego czasu używam Paletki do konturowania PAESE numer 5 z serii Artist. Tutaj gama kolorystyczna jest dość szeroka od odcieni zimnych, po ciepłe, więc każdy dopasuje idealny zestaw dla siebie. Świetnie sprawdza się zarówno przy makijażu codziennym, jak i na potrzeby sesji zdjęciowej.
Krok czwarty - rozświetlacz. Przyznam szczerze, że jest to pierwszy taki produkt w mojej kosmetyczce. Przy mocniejszym makijażu sięgam po Rozświetlacz w kamieniu PAESE Light Boom 02 champagne z serii Artist. Jest to puder prasowany, zawierający perły rozjaśniające, które absorbują, rozpraszają i manipulują światłem w taki sposób, aby naśladować naturalny wyrafinowany blask. Dzięki swojej bogate,perłowej konsystencji rozświetla natychmiast po aplikacji. Świetnie dostosowuje się do każdego typu urody. Wystarczy niewielka aplikacja, aby efekt był widoczny. Dodatkowo można go nakładać na powieki, dekolt oraz ramiona.
Krok piąty - puder. A konkretnej SPF Powder 1W Alabaster od PAESE. Przeznaczony do każdego rodzaju skóry. Zapewnia optymalne krycie i niezrównany poziom ochrony przed promieniowaniem UVA I UVB oraz przesuszeniem. Przy skórze bardzo wrażliwej i suchej sprawdza się naprawdę super. Filtr SPF 30 chroni prze wolnymi rodnikami i przeciwdziała starzeniu się skóry. Jedwabista i gładka struktura zapewnia szybką i łatwą aplikację. Zapewnia długotrwałe, naturalne wykończenie makijażu. Bardzo go lubię, bo naprawdę dobrze utrwala makijaż, zapewniając matowy wygląd skóry.
Krok szósty - usta. Czerwona szminka powinna znaleźć się w każdej kosmetyczne. Bardzo często to właśnie ona jest wisienką całego naszego look'u. Osobiście najbardziej lubię i najlepiej się czuję w pomadkach matowych. Jeśli macie podobnie, to koniecznie musicie sięgnąć po Silky Matt numer 708. Jest to naprawdę trwała i efektowna pomadka. Nie rozmazuje się, nie klei się, a dzięki lekkiej, pudrowej formule nie ściąga ust. Intensywny kolor prezentuje się rewelacyjnie!
I na koniec, dla utrwalenia - puder ryżowy z ekstraktem z mrożonego wina, o którym więcej przeczytacie w poprzednim wpisie. 😊
Trzymajcie się ciepło!
Pozdrawiam!
Sukienka koszulowa - TUTAJ / Koronkowy top - PPZLingerie / Szorty - Zaful / Zegarek - TUTAJ Rosegal.com
11 komentarze
ich puder ryżowy jest super :)
OdpowiedzUsuńO tak, puder ryżowy zdecydowanie trzeba mieć w kosmetyczce. :)
UsuńŚwietne rzeczy i ciekawie wygladasz :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/09/must-have-na-jesien-i-wishlista.html
szukam właśnie odpowiedniego podkładu, więc zainteresowałaś mnie tym z Paese :))
OdpowiedzUsuńKoniecznie wypróbuj na początek Long Cover, choć inne z oferty też są godne uwagi. :)
Usuńthe make up looks nice! anyway, i hope you can drop by my blog too and follow if you like. Saying hello all the way from the Philippines! :)
OdpowiedzUsuńxoxo, rae
http://www.raellarina.net
Niektóre kosmetyki mają fajne.
OdpowiedzUsuńA już niedługo kolejne nowości!:)
UsuńCiekawe produkty, cudnie wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post :)
http://www.stylishmegg.pl/2017/09/powiew-jesieni-kapelusz-i-szary-sweter.html
o pudru ryżowym czytałam cuda, muszę w końcu zakupic :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie spróbuj, jest naprawdę super! :)
UsuńDziękuję za pozostawienie po sobie śladu! :)